lipca 07, 2018

Jessica Jones



They say everyone's born a hero. But if you let it, life will push you over the line until you're the villain. Problem is, you don't always know that you've crossed that line.




Oglądaliście Jessicę Jones? Ja właśnie ostatnio skończyłam i mam dosyć mieszane uczucia. O ile pierwszy sezon chłonęłam w niecałe dwa dni, tak drugiego sezonu po prostu zdzierżyć nie mogłam i oglądałam go (dosłownie!) kilka miesięcy, bo nie byłam w stanie go przemęczyć. Może jednak od początku...


Okej okej, pierwszy sezon skradł moje serce postacią Kilgrave'a i nie oszukuję nawet, że pokochałam go ze względu na to, że w jego rolę wciela się David Tennant. Zachowując chociażby resztki obiektywizmu - ta postać była naprawdę dobra. Uważam też, że Kilgrave zasłużył na więcej, bo to bardzo nieszczęśliwa postać. 

Zacznijmy od początku, czyli... przybliżę fabułę.


Jessica Jones to prywatny detektyw cierpiący na zespół stresu pourazowego. Będąc nastolatką Jessica przeżywa wypadek samochodowy, w którym ginie jej rodzina, ona ocalała dzięki tajemniczej organizacji IGH, ale to dopiero początek... Jessica nabywa nadludzką siłę, która zamiast stać się jej siłą - staje się jej przekleństwem. Jessica musi zmierzyć się ze swoją przeszłością i postaciami, które powracają.

Okej, po pierwszym sezonie byłam bardziej niż pewna, że to będzie serial w mojej top 3 seriali. Pierwszy sezon jest co najmniej lepszy niż dobry. Kiedy usłyszałam, że powstaje drugi sezon, byłam wniebowzięta. Jakie było moje rozczarowanie, kiedy obejrzałam pierwsze dwa odcinki drugiego sezonu...

Naprawdę, byłam pewna, że serial utrzyma poziom i będę zachwycona, ale byłam... rozczarowana. W pierwszym sezonie wszystko było rewelacyjne, klimat, wydarzenia, bohaterowie, po prostu serial miał to "coś". Natomiast drugi sezon ciągnie się jak flaki z olejem, jest nudny i kompletnie nieciekawy, nie umiem się do niego przekonać i już nawet do niego nie wrócę. Drażni mnie niesamowicie, że Jessica nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć teraźniejszością, liczyłam na jej porywające śledztwa (co w pierwszym sezonie może i trochę się pokryło z moimi oczekiwaniami, ale tylko częściowo), jakieś duże akcje, a jedyne co dostałam, to... nudne wracanie do jej przeszłości.

Chciałabym móc powiedzieć coś fajnego o drugim sezonie, ale ten tak zaniżył loty, że nie jestem nawet pewna, czy zechcę oglądać trzeci sezon. Jestem ogromną fanką Marvela, ale ten serial miał taki potencjał, że nie mogę zdzierżyć tego, że tak mnie zawiedli. Pierwszy sezon to po prostu arcydzieło, a drugi to uboga krewna, którą widzimy raz na kilka lat i jesteśmy zniesmaczeni jej postępowaniem.

Czy polecam ten serial? Owszem, ale tylko pierwszy sezon, który był definicją dobrego kina Marvela, wróg numer jeden - Kilgrave, był pociągającym z charakteru i wyglądu skurczygnatem, nadawał charakteru i akcji temu serialowi, a w drugim sezonie czuć jego wyraźny brak, przez co sezon jest mdły (już nie wspomnę o tym, że Kilgrave był tak hucznie zapowiadaną postacią, a balonik pękł jak tylko okazało się, że pojawił się tylko w jednym odcinku, na dodatek jako halucynacja).

Moja ogólna ocena? 6/10 i liczę, że następny sezon wynagrodzi ten jeden wielki niewypał.

A Wy? Oglądaliście Jessicę Jones? Jaką macie opinię?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć! Bardzo mnie cieszy, że trafiłeś/aś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Dziękuję za każde słowo, za pozytywne opinie, ale także konstruktywną krytykę! Pamiętaj tylko, że hejt to nie konstruktywna krytyka!
Buziaki, Karolina.

Copyright © bookowe | the blog about books , Blogger