Istnieje
takie koreańskie słowo, którego nauczyła mnie babcia. Jung. To
związek między dwojgiem ludzi, który nie może ulec zerwaniu,
nawet gdy miłość przerodziła się w nienawiść.
Lara
Jean nie spodziewała się, że naprawdę zakocha się w Peterze.
Mieli przecież tylko udawać. Jednak nagle ich uczucia stały się
bardzo prawdziwe. Teraz kiedy w jej życiu pojawia się kolejny
adresat listów, Lara Jean nie wie, czy to normalne, aby kochać
dwóch chłopców jednocześnie.
Jak się czytało? Szybko i przyjemnie,
fajna młodzieżówka, która nie pochłania 100% mojego czasu,
lekka, bez wielkiego polotu, ale nie aż nadto infantylna i
beznadziejna. Czytałam o wiele gorsze książki, ta wypada całkiem
nieźle, chociaż dupy nie urywa. Jeśli chodzi o pierwszą część
– oglądałam jedynie film i przyznam szczerze, że nie mam pojęcia
jak on się ma do książki, ale filmu zwyczajnie nie polubiłam, bo
mam chyba jakiś problem z produkcjami Netflixa dla nastolatków,
mimo że sama nie jestem jakoś specjalnie dużo starsza. Nie jestem
też fanką takich powieści, jaką była „PS. Wciąż Cię
kocham”, bo wolę te, które porywają mnie historią, angażują
mnie jako czytelnika i fabuła ma dużo więcej sensu oraz jakiś
cel. Niemniej jednak, bardzo lubię poczytać coś bardzo lekkiego,
pomyśleć o tym, jakie problemy mogą mieć nastolatkowie. Powieść
pochłonęłam dosłownie w jeden dzień na uczelni w przerwie między
zajęciami (a przerwy miałam dosłownie godzinne), nie nudziłam się
i w zasadzie muszę przyznać, całkiem nieźle się bawiłam podczas
czytania, mimo że nie było mi dane aż tak zaangażować się w
losy bohaterów, bo właściwie akcja rozgrywała się dość szybko.
Czy przeczytałabym drugi raz? Możliwe, bo naprawdę całkiem nieźle
się bawiłam czytając tę książkę, udało mi się przy niej
uśmiechnąć, odprężyć. Ode mnie takie mocne 7/10, bo nie jestem
zbyt wielką fanką aż takich typowych młodzieżówek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć! Bardzo mnie cieszy, że trafiłeś/aś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Dziękuję za każde słowo, za pozytywne opinie, ale także konstruktywną krytykę! Pamiętaj tylko, że hejt to nie konstruktywna krytyka!
Buziaki, Karolina.